Przekładów wierszy Sylvii Plath na
język polski dokonali:
Teresa Truszkowska
Ewa Fiszer
Julia Hartwig
Jan Roztworowski
Zbigniew Herbert
Ariel*
Zastój w ciemności,
Wtem bezcielesny błękit,
Potop wzgórz, odległości.
Boska lwico,
tak stajemy się jedną
Osią pięt i kolan! - Bruzda
Dzieli się i mija, siostra
Brązowego łuku
Szyi, co mi umyka,
Jagody jak oczy
Murzyna zarzucają
Haczyki-
Czarne, krwawe kęsy,
Cienie.
Coś innego
Unosi mnie w powietrzu-
Uda, włosy;
Gruda z mych pięt.
Jak biała
Godiva, rozbieram się-
drętwe ręce i perswazje,
Teraz jestem
Pianą pszenicy, rozbłyskiem mórz.
Krzyk dziecka
Wtapia się w ścianę
A ja
jestem strzałą,
Rosą w samobójczym
Locie, we wspólnym pędzie
Do czerwonego
Oka, kotła poranku
27 października 1962
*Ariel to imię konia
tł. Teresa Truszkowska
Księżyc i Cis
Oto jest światło myśli, zimne, planetarne.
Drzewa myśli są czarne, a światło niebieskie.
Trawy smutki swe składają u stóp Bogu,
kłując mnie w kostki szepczą o pokorze.
Kłębiące się i zwiewne mgły tutaj mieszkają,
rząd nagrobków oddziela mnie od mego domu,
tak, że nie wiem po prostu, jak się stąd wydostać.
Księżyc to nie drzwi przecież. Tylko twarz własna,
blada jak pięść człowiecza gniewnie zaciśnięta.
Wlecze za sobą morze niby zbrodnię ciemną. Cichy,
spogląda na mnie w rozpaczy. Mieszkam tutaj.
Dwa razy tu w niedzielę dzwony budzą niebo
i osiem serc ogromnych zmartwychwstanie głosi.
Na koniec skrupulatnie wydzwaniając siebie.
Cis wystrzela ku niebu. Kształt ma wręcz gotycki.
Oczy biegną ku górze i znajdują księżyc.
Księżyc jest moją matką. Nie słodką jak Maria.
Niebieska suknia sieje sowy, nietoperze.
Och jak bardzo chciałabym uwierzyć ja w tkliwość -
w tę twarz posągu bladą w świec świetle łagodnym,
co tylko ku mnie zwraca swoje słodkie oczy.
Jak daleko odeszłam. Chmury zakwitają
niebieskie i mistyczne ponad gwiazd twarzami.
Gdzieś w kościele ci święci staną się niebiescy,
płynąc na delikatnych stopach ponad zimną ławką,
twarze ich i ręce sztywne od świętości.
Księżyc tego nie widzi. Łysy jest i dziki.
Cis przesyła mi ciemność - ciemność i milczenie.
Zimowe drzewa
Atrament wilgotnych świtów roztapia błękit.
Na bibularzu mgły drzewa
Wyglądają jak botaniczny rysunek -
Wspomnienia narastają, słój po słoju,
Serią wesel.
Nie znając poronień ani płodności,
Uczciwsze od kobiet,
Rozsiewają się bez trudu!
Obcując z lotnymi wiatrami
Tkwią po pas w historii -
Uskrzydlone, oderwane od świata,
Są w tym podobne do Ledy.
O, matko liści i słodyczy,
Kim są te piety?
Cienie gołębic śpiewających, lecz nie dających ulgi.
Lata
Oni wchodzą jak zwierzęta z zewnętrznej
Przestrzeni ostrokrzewu gdzie kolce
Nie są myślą, którą się podniecam, jak Yogi,
Ale zielenią, ciemnością tak czystą
Oni zamarzają i są.
O Boże, nie jestem taka jak ty
W twojej pustej czerni,
Gwiazdy wbijają się wszędzie, głupie świecące konfetti.
Wieczność mnie nudzi,
Nigdy nie pożądałam jej.
Coś co kocham to
Tłok w ruchu . . .
Moja dusza umiera przed tym.
I kopyta koni,
Niezmiernie skotłowane.
I ty, wielki Zastoju . . .
Co w tym wielkiego!
Czy to tegoroczny tygrys , ten ryk przy drzwiach?
To jest Chrystus,
Przerażający
Odrobina Boga w nim
Umierający aby lecieć i wykonać to?
Krwawe jagody są sobą, bardzo spokojne.
Kopyta nie będą miały tego,
W błękitnej odległości syczą tłoki .
Jestem pionowa
Lecz wolałabym być pozioma.
Nie jestem drzewem zakorzenionym w ziemi,
Ssącym minerały i macierzyńską miłość,
Żeby każdego marca rozbłysnąć liściem,
Nie jestem też tak piękna jak kłąb ogrodowy,
By wzbudzać okrzyk zachwytu wspaniałą barwą,
Nieświadoma, że wkrótce utracę swe płatki.
W porównaniu ze mną drzewo jest nieśmiertelne
A główka kwiatu bardziej godna podziwu.
Ja zaś pożądam długowieczności drzewa i śmiałości kwiatu.
Dzisiejszej nocy, w bladym świetle gwiazd,
Drzewa i kwiaty rozsiewają świeże zapachy.
Przechadzam się pośród nich, lecz mnie nie widzą.
Wyobrażam sobie, że kiedy śpię,
Jestem do nich bardzo podobna-
Myśli mi się mącą-
To położenie jest dla mnie naturalne,
Gdyż wtedy rozmawiam swobodnie z niebem,
A stanę się użyteczna, gdy położę się już na zawsze:
Wówczas drzewa choć raz mnie dotkną, a kwiaty znajdą dla mnie czas.
Gorączka 40°
Czysta? Cóż to znaczy?
Języki piekła
Są tępe jak potrójny
Język tępego, tłustego Cerbera
Sapiącego u bram. Niezdolnego
Wylizać do czysta